specjalizacja III–IV_rok: Mural_Mostek Weiser Dawidek_ PKM

Zamieszczam na samej górze strony mam nadzieję, że nikt nie przegapi:)






Z materiałów Pana Tomasza Konopackiego – koordynatora projektu z ramienia PKM

Witam
W załączniku przesyłam – do ewentualnej inspiracji dla studentów –materiały związane z Mostkiem Weisera:
- cytaty dotyczące tego miejsca pochodzące z książki Pawła Huelle „Weiser Dawidek”
- okolicznościową kartkę ze zdjęciem historycznego wiaduktu i wizualizacją nowego, jaką wydaliśmy z okazji pożegnania tego obiektu przez mieszkańców Strzyży.

Na naszym profilu FB można zobaczyć archiwalne fotorelacje z pożegnania Mostku Weisera przez mieszkańców oraz późniejszego oficjalnego wyburzenia tego wiaduktu:

Polecam też nasz film z tego wydarzenia:

https://www.youtube.com/watch?v=CcQKlSpsImA&fbclid=IwAR3d9soTnqyKXZrIyQkrAx0i1huM7C3V7i3PLhuuCGQSH_wniwKI0m_loJI

Mam nadzieję, że te materiały przydadzą się Twoim studentom. 😊
 Dosyłam jeszcze 2 zdjęcia z drona pokazujące okolice Mostku Weisera os strony przystanku Gdańsk Niedźwiednik + lokalizację tego miejsca z Google Maps:




Tak powstała nasza opowieść o niezwykłej lokomotywie umarłej linii kolejowej. (…) Otóż lokomotywa z dziwnym maszynistą pokazywała się zawsze przy pełni księżyca. Z zapalonymi światłami, buchając strumieniem iskier, jechała wolno od strony Wrzeszcza, przeskakując zerwane mosty lekko i swobodnie. (…) Wjeżdżając teraz w głęboki jar, rozpędzała się znacznie, szybko przemykała pod łukiem kamiennego mostu i już zgrzytała, hamując u skraju cmentarza, na którym teraz siedzieliśmy, wymyślając to wszystko. Weiser ciągnął za dźwignię i gwizdał przejmująco trzy razy.”
Paweł Huelle, „Weiser Dawidek” 

Trudno było zrozumieć, dlaczego pośród tylu zerwanych mostów ocalały tylko te, które dzisiaj były zupełnie nieużyteczne, jak ten pomiędzy kościołem proboszcza Dudaka a brętowskim cmentarzem, fantastycznie wysoki, łączący nad przekopem brzegi skarpy porośniętej trawą, żarnowcem i dzikimi malinami.”
Paweł Huelle, „Weiser Dawidek” 


Oryginalne cytaty:Wypływa z mgły ta kolej, której przecież nie było. Jej trasa biegła łukiem w kierunku południowo-wschodnim. Odchodząc na wysokości przystanku Gdańsk Lotnisko od głównej arterii miasta, przecinała przyczółkami zerwanych mostów ulicę Grunwaldzką, Wita Stwosza, Polanki, biegła następnie pod lasem obok kościoła Zmartwychwstańców, przechodząc w głębi jar przekopu, dalej mijała cmentarz brętowski, przeskakiwała znów zerwanymi filarami wiaduktu szosę wiodącą do Rębiechowa i niespełna pół kilometra dalej, na wysokości szpitala czubków, wchodziła w jeszcze głębszy jar, zaraz za miejscem, w którym Strzyża przepływała pod nasypem wąsko sklepionym tunelem. Tam uciekała dalej w nieznane nam terytorium. Wiedzieliśmy tylko, że tak samo jak tu zerwane mosty towarzyszą jej dalej, nieodmiennie, z uporem niezrozumiałej logiki. Trudno zresztą było zrozumie
, dlaczego pośród tylu zerwanych mostów ocalały tylko te, które dzisiaj były zupełnie nieużyteczne, jak ten pomiędzy kościołem proboszcza Dudaka a brętowskim cmentarzem, fantastycznie wysoki, łączący nad przekopem brzegi skarpy porośniętej trawą, żarnowcem i dzikimi malinami.


Mój pomysł z Weiserem, a właściwie z lokomotywą i Weiserem podobał się bardzo, musiałem jeszcze raz powtórzyć wszystko od początku, a każdy ze słuchaczy dodawał coś od siebie i tak powstała nasza opowieść o niezwykłej lokomotywie umarłej linii kolejowej. Gdy ostatnie krople oranżady zasychały na oblepionych butelkach z zielonego szkła, a czerwone mrówki przetaczały na naszych oczach okruchy bułek, wymyślaliśmy dodatkowe szczegóły tej historii, piękne w naszym mniemaniu i wyjątkowo wzniosłe. Otóż lokomotywa z dziwnym maszynistą pokazywała się zawsze przy pełni księżyca. Z zapalonymi światłami, buchając strumieniem iskier, jechała wolno od strony Wrzeszcza, przeskakując zerwane mosty lekko i swobodnie. Na małym mostku obok kościoła Zmartwychwstańców zatrzymywała się na chwilę i wtedy można było zobaczyć, jak z zakrystii wybiega chyłkiem człowie czek w kusym fraku. Człowieczek podchodził do sapiπcej maszyny i przekazywał maszyniście sakiewkę z brzęczącymi monetami. Lokomotywa ruszała, żegnając człowieczka krótkim gwizdkiem, a ten biegł truchtem w ciemny, jodłowy las po drugiej stronie nasypu. Za co płacono maszyniście? Wszystko ma swoje przyczyny - lokomotywa, wjeżdżając teraz w głęboki jar, rozpędzała się znacznie, szybko przemykała pod łukiem kamiennego mostu i już zgrzytała, hamując u skraju cmentarza, na którym teraz siedzieliśmy, wymyślając to wszystko. Weiser ciągnął za dźwignię i gwizdał przejmująco trzy razy. I nagle, w świetle księżyca otwierały się zarośnięte krypty, odsuwały popękane tablice i rój nieboszczyków klekoczących piszczelami wyłaził z grobów, udając się pod lokomotywę. Kiedy już wszyscy byli gotowi do drogi, maszynista wpuszczał ich do węglarki i ruszał dalej, przez następne zerwane mosty i niewidzialne zwrotnice. Tak działo się co miesiąc, w każdą pełnię księżyca, niezalenie od pory roku. Maszynista wracał nad ranem, zmęczeni podróżni udawali się do krypt, a lokomotywa znikała w okolicach przystanku Lotniska, gdzie stary nasyp dochodził do prawdziwej linii kolejowej. Niektórzy mieszkańcy oddalonych przedmieść widzieli te rzeczy i truchlejąc ze zgrozy, opowiadali o tym zaufanym osobom. 


















do przeczytania jest oczywiście cała powieść Pawła Huelle Weiser Dawidek dysponuję w formie elektronicznej Weiser_Dawidek.epub, jeśli ktoś jest zainteresowany, prześlę 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.